31 sierpnia 2016

KRÓTKO O PORODZIE

Witajcie!
Wracam po kolejnej przerwie. Jakoś nie mogę się zmobilizować. Ale akurat ta przerwa była spowodowana tym, że przez ten czas zostałam mamą! Tak - MAMĄ!  Poród miałam okropny. Do szpitala trafiłam 2 czerwca o 21:49. Zostałam przyjęta na oddział patologii ciąży, ponieważ akcja porodowa jakaś tam była, ale nie na tyle duża aby od razu iść na porodówkę. Już z czwartku na piątek skurcze nie dawały mi spać. W piątek z godziny na godzinę skurcze przebierały na sile. Kiedy pierwszy raz poszłam na badania okazało się, że oprócz skurczy nic więcej się nie dzieje. Wróciłam do łóżka i kazano mi czekać... więc czekałam.. Kilka godzin później, około godziny 20:00 ból nie był już do wytrzymania, więc poszłam na badania kolejny raz.. zaczęło się coś dziać, ale nie za dużo.. rozwarcie na 1 cm, a skurcze jak przy conajmniej 7 cm. Nic.. kazano czekać dalej, ale już w sobotę przed godziną 1:00 w nocy nie wytrzymałam i poszłam kolejny raz prosić się żeby coś zrobili. Owszem zrobili, ale ile przed tym było głupich komentarzy obsługi (Pani Milczarek twierdzi, że nie wytrzyma) ... lekarz zbadał mnie i okazało się, że po ostatnim badaniu nic nie postępowało. Poszłam na wywołanie. Położyłam się m fotelu. Zostałam podłączona do KTG i miałam mieć podłączona kroplówkę z oksytocyną. Nie zdążyli podłączyć, ponieważ odeszły mi wody i wtedy zaczęła się akcja.. nawet nie da się opisać jaki to cholerny ból. Kiedy wszedł lekarz na salę i zobaczył zarys skurczu na zapisie KTG stwierdził ze będziemy rodzić, ale przed tym chciał mnie jeszcze raz zbadać i stwierdził że skurcze parte już są a rozwarcie na 3cm.. jeszcze do tego maluszek od 30 min się nie ruszał. Wtedy lekarz wpadł w furię i zapytał czemu nikt nie mówi ze dziecko się nie rusza, a na to Panie pielęgniarki które siedziały obok zapisu KTG, cały czas się śmiały i twierdziły, że udaję odpowiedziały lekarzowi, że nie zauwazyły braku ruchów. Kiedy to wszystko do mnie dotarło dostałam trachykardii serca. Dostałam silne leki uspokajające, ale na nic się one zdały. W końcu przyszedł ten moment kiedy lekarz oznajmił mi, że kończymy to wszystko cesarskim cięciem. I tak też było. Mój synek przyszedł na świat dokladnie 4 czerwca 2016 roku o godzinie 2:30. Ważył 3990 gram, mierzył 58 cm i dostał 9 punktów w skali Apgar. Kiedy go zobaczyłam zapomnialam o bólu. Był taką malutką kuleczką. Nie mogłam się nie ma niego napatrzeć. Teraz mój urwis ma już 3 miesiące i poznajemy siebie każdego dnia.
A jeżeli chodzi o szpital... krótko mówiąc nigdy nie będę tam rodzić..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz